Pewnego w teorii zimowego, w praktyce całkiem wiosennego dnia (pamiętacie, jak ciepła była ostatnia zima), zakładałyśmy w lesie fotopułapki. Chciałyśmy sprawdzić, czy miejsce to jest wykorzystywane jako korytarz ekologiczny, miałyśmy więc nadzieję, że uda się sfilmować sarny, dziki czy nawet jelenie. Krążąc po lesie w poszukiwaniu zwierzęcych ścieżek znalazłyśmy dużą norę. Wokół było trochę starych, zatartych tropów i ślady dość potężnych pazurów. Miałyśmy podejrzenie, kto może być gospodarzem tego miejsca, ale należało to jeszcze potwierdzić. Kiedy tylko więc nadarzyła się okazja wróciłyśmy tam i zawiesiłyśmy dwie fotopułapki na drzewach rosnących naprzeciwko nory. Po tygodniu przyszłyśmy sprawdzić, czy coś się “złapało”. Bardzo chciałyśmy, żeby nasze podejrzenia potwierdziły się, ponieważ to zwierzę, na które liczyłyśmy, chociaż nie jest rzadkie, trudno zaobserwować choćby z racji jego nocnego trybu życia. Zdejmowaniu fotopułapek i zgrywaniu materiału na laptopa towarzyszyły wielkie emocje: udało się, czy nie? I wreszcie wielka radość: udało się! Nagrane nocą filmy pokazały, jak z nory wychodzi borsuk.